11.11.2014

Neville i Luna... i Harry?! #2

    Ziomeczki! Przepraszam, że tak długo nie było posta, ale nauka, nauka i jeszcze raz ta nauka.... :/
    Obiecuję, że posty będą pojawiać się częściej :)
                                       ***
*OCZAMI NEVILLE'A*
    Szedłem. Postanowiłemnie oglądać się za siebie. W oddali słyszałem krzyki....wołanie mojego imienia, obrazy wykrzykiwane pod moim adresem, błagania ślizgonów, żeby Malfoy się uspokoił...
    Miałem już dość takiego życia. Ciągłego skrywania się w cieniu, wstydu ze względów swoich rodziców, wysłuchiwania przekleństw w moim imieniu...dużo tego było... W tej chwili miałem tylko jeden cel: iść i nie zatrzymywać się. Kierunek: wieża Gryffindor'u, dokładniej: pokój wspólny. Może i jestem tchórzem, może powinienem tam zostać i... no właśnie, i co? Miałbym go przeprosić?! To ON powinien przeprosić MNIE! Ścisnąłem ręce w pięści.
    Po pięciu minutach samotnego rozmyślania dotarłem do wieży.
    - Sklątka tylnowybuchowa. - rzuciłem hasło, a Gruba Dama usunęła mi się z drogi odsłaniając pokój wspólny pełen podekscytowanych Gryfonów.
    Gdy wszedłem rzucili się na mnie, wzięli na ręce i zaczęli podrzucać mnie pod sam sufit wykrzykując:
- NEVILLE KRÓLEM GRYFFINDORU!!!
    Powiem tylko, że byłem zdziwiony. Na maxa zdziwiony. Wczoraj byłem chłopcem, którego nie znosili, a dziś jestem...hm...hm...Kimś, kto pokazał Malfoy'owi gdzie jego miejsce?
    - Gratulacje Neville! - wykrzyknął Seamus.
    Przybiłem z nim piątkę. Dziwne uczucie.
    - Ej, Seamus?
    - Tak?
    -Dlaczego oni właściwie mi gratulują? Za co? - zapytałem niepewnie
    - Stary, dałeś popalić temu kretynowi, Malfoy'owi! - odpowiedział Seamus i rzucił się w wir zabawy.
    Zrobiłem parę kroków i wpadłem na bliźniaków, na Weasley'ów. Fred i George Weasley'owie byli ubrani we fioletową i brązową koszulę w kwiatki.
    -Witaj Neville! - powitał mnie któryś z bliźniaków.
    - Cześć.
    - Bohaterze, masz całą koszulę we krwi tego gnojka! - powiedział Fred, a George zgiął się wpół ze śmiechu.
    Zerknąłem w dół, na swój mundurek. Rzeczywiście, był cały we krwi.
    - Ojeju... no tak, rzeczywiście... - powiedziałem przecierając plamę.
    - Zostaw to. Znam lepsze sposoby - powiedział Fred - Chłoszczyć! - wypowiedział zaklęcie
    Powoli plama zaczęła schodzić, jakby wchłonęła się w materiał. Mundurek znów był biały!
    - Neville? - zapytał George
    - Tak?
    - Ty oczywiście wiesz, że Lucjusz Malfoy może wparować tu w każdej chwili za to, co zrobiłeś jego syneczkowi?
     - Co?! To gdzie on pracuje?! - wykrzyknąłem przerażony
     - W Ministerstwie Magii. Może wykopać cię ze szkoły. Poważnie.
     *********************************************

14.10.2014

Harry + Luna = Huna?! #1

  Postanowiłam napisać ten parring ( Czy można to tak nazwać?! ) dla kogoś, kto w moim życiu dużo zmienił. Moja nauczycielka od polskiego jest kimś wyjątkowym. Nauczyła mnie pisać, wkręciła w świat literacki. Serdecznie jej za to dziękuję. Kocham Panią, Pani Moniko. <3
  A Wy, moi drodzy czytelnicy pamiętajcie, że robię to również dla Was. To Wam zawdzięczam to wszystko. Pamiętajcie też, że dzisiaj jest Dzień Edukacji Narodowej, potocznie zwany Dniem Nauczyciela. 

  Okay, przejdźmy do opowiadania. ;)
****************************************
 
Błękitnooka siedziała na przeciw tego kretyna, Harry'ego Pottera. Od kiedy była z Neville'm próbował ich rozdzielić. Kiedyś uważała go za przyjaciela, ale on się zmienił. Przestał już być tym zagubionym chłopcem, którego poznała w piątej klasie. Stał się cynicznym chłopakiem, który wciąż się wywyższał. Nie obchodzili już go nawet przyjaciele. W szkole byli znani jako ''Harry, Ron i Hermiona''. Ich też wkurzało zachowanie tego ćwoka, wyplutka, bękarta... ach... Luna miała wiele epitetów na języku. 
- Lovegood!- wykrzyknął blady młodzieniec, który przechodził koło niej- Czy z Longbottom'em chcecie wpaść do nas na herbatkę? Będzie ciocia Bellatriks, Neville! - chłopak i grupka jego kolegów zaniosła się śmiechem
-Stul twarz, Malfoy!
  Blondyn wciąż śmiał się w niebo głosy.
- Powiedziałem: stul twarz!- zagrzmiał Neville. W Wielkiej Sali zapadła głucha cisza.
- A bo co mi zrobisz?- zapytał dość spokojnie Malfoy.
- Ależ Draco!- wykrzyknęła dziewczyna stojąca u jego boku. Parkinston. Pansy Parkinston. Dziewczyna, która od niepamiętnych czasów trzymała się z Malfoy'em.
- Cicho bądź. - powiedział do niej Draco.- No co? Longbottom? Strach cię obleciał?
- Chciałbyś...- powiedział prawie niedosłyszalnie Neville
- Te, Draco, pacz. Zaniemówił ze strachu. - zaśmiał się osiłek stojący z lewej strony Malfoya.
- A może mam zawołać moją ciocię? Co, Neville? Może wpadniemy z wizytą do twoich rodziców do Świętego Munga? - dalej szydził Malfoy.
  W tym momencie coś pękło w Neville'u. Nie mógł pozwolić, żeby ktoś szydził z niego i jego rodziców. Po prostu nie mógł. Podszedł do tego chłopaka i poprostu przywalił mu w tą jego chudą, wredną, okropną twarz. Uderzył z całej siły. Naprawdę chciał zadać ból temu małemu bękartowi jednemu. Szczerze go nienawidził.
  Blondynek upadł na podłogę, a jego 'przyjaciele' padli na posadzkę w wielkim szoku.
  Neville tak jakby się wyłączył. Nie chciał tu być. Musiał uciec.
**********************
  Postanowiłam z tego zrobić serię, więc dlatego takie krótkie.
  Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Edukacji Narodowej, Pani Moniko! ♥
''Oh, This is very romantic''
- Nellie Lovett ♥

12.10.2014

Nuna - she is so crazy, he is sweetie boy?!

  Z dedykacją dla mojej mamy - bez niej nic by się nie udało ♥
***********************
  Blondynka siedziała na przeciw szatyna o ziemistej skórze i bałaganem na włosach. Sama dziewczyna miała na głowie ogromny lwi łeb z godłem Gryffindoru na boku. Luna Lovegood, sama przynależała do Rowenclavu, ale od wielu lat kibicowała Gryfonom.
  Był też ktoś, kto ją obserwował. Czekoladowe oczy śledziły każdy jej ruch, każdy krok. Ich właścicielem był Neville Longbottom. Rodzice Neville'a byli torturowani przez największą zwolenniczkę Czarnego Pana, a mianowicie: przez Bellatriks Lestrange. Kobieta ta, nękana wariactwem przekazywanym z babki na prababkę torturowała ich, żeby wydobyć informacje. Sam-Wiesz-Kto bowiem zniknął z magii tajemniczego czaru. Ją
i wspólników, którzy dokonali z nią tego nikczemnego czynu skazano na dożywocie w Azkabanie.
  Luna wstała i zabierając swój szalik również w barwach triumfującego domu wyszła z Wielkiej Sali. Szatyn spojrzał w górę na piękne słoneczko przebijające się przez błękitne, jak woda niebo. Westchnął. Po jego głowie krążyły setki pytań. W tej chwalebnej łepetynie pytania toczyły wojnę z odpowiedziami. Longbottom siedział tak, siedział aż do wieczora i jeszcze by siedział gdyby nie Dean, który pofatygował się pójść po niego.
                                                                          ***
  Mecz był taki jak zwykle... Gryffindor znowu wygrał! Może i Neville powinien się cieszyć, powinien być zadowolony, ale nie. Coś w nim pękło, gdy Potter złapał tą latającą kulkę, zwaną zniczem. No właśnie... czemu Potter?! Odpowiedź sama nasuwała się mu na język - Ach... tak ten SŁYNNY Potter, ten wybraniec. Jego zawsze brali to takiej roboty.
  Gdy tak rozmyślał ktoś podszedł do niego. Była to dziewczyna, której włosy totalnie zasłaniał ogromny lwi czerep, który straszył pierwszoroczniaków.
  Neville i Luna, bowiem to była ta dziewczyna z lwim łbem przytwierdzonym do głowy, która uczyniła tak niecny czyn zasłaniając Neville'owi widok na boisko wpatrywali się w swoje oczy dość długą chwilę; Chłopak w duże, niebieskie oczy, dziewczyna w małe oczka o czekoladowym kolorze.
  Chłopak odezwał się jako pierwszy:
- Cześć.
- Hej.- odpowiedziała marzycielskim głosem
- Cz..czy chciała...łałała...byyyś wyjśśśśććććć zee mną..ą jutro ddo Hoggsmaaaaadeee?- zapytał jąkając się chłopak, bowiem pod spojrzeniem tych wielkich oczu roztopił się całkowicie.
- Z wielką chęcią. - odparła płeć piękna, która tak bardzo się Neville'owi spodobała.
  Uśmiechnęła się i tanecznym krokiem znikła z trybun.
                                                                           ***
  Rano Neville po nieprzespanej nocy zwlókł się z łóżka i wyruszył do Hogsmade. W kwiaciarni kupił bukiet błękitnych lilii. Podziękował sprzedawcy i wrócił do zamku niesiony lekkim wiatrem. Popędził do dormitorium Luny. (Musiał przejść przez pół zamku, bowiem jej wieża znajdowała się daleko.) Gdy w końcu dotarł tam z owego człowieka zostały wyciśnięte już siódme poty. Zapukał do drzwi. Luna otworzyła mu. Była piękna; jej blond włosy kaskadami opadały na jej plecy, szata była wyprasowana.. Neville powiedział jej to; roześmiała się. Wyjął zza pleców kwiaty.
- Oto cudowne lilie dla ślicznej dziew...
 Nie dokończył. Luna podbiegła do niego i przytuliła. Trwali tak, przytuleni. Mogli trwać wiecznie.

11.10.2014

Dramione - the big love in hate...

Na dobry początek, proszę, macie ode mnie Dramione... ;)
*******************************
Hermiona Granger spoglądała w martwe już oczy chłopaka, którego kochała. Ów chłopak nosił imię Draco. Draco Malfoy. Zostawił jej list, napisał go tuż przed swoim samobójstwem. Brzmiał on tak:

''Droga Hermiono:

  Ja, Twój Draco żegnam się słowami miłości z Tobą, osobą, do której zawsze miałem słabość. Wiesz doskonale, że Cię kochałem. Moja miłość do Ciebie codziennie okazywana była głęboka. Myślałem o Tobie w dzień i w nocy. Och, najdroższa... to przez Ciebie me życie znów nabrało sens, to przez Ciebie me serce znów zaczęło bić. Starałem się, żebyś mnie zauważyła i w końcu... udało mi się! Moja radość nie miała końca, kiedy przechwyciłaś moje spojrzenie i posłałaś buziaka! Uniosłem się wtedy niczym anioł, w przestworza! Lecz teraz, moja droga leżę w grobie po zażytych tabletkach... Przepraszam Cię, najdroższa... Twe serce pewnie krwawi. Czy po Twych policzkach płyną teraz kaskady łez z tęsknoty nade mną?
Gdy wczorajszego wieczoru wśród gwiazd świecących nad nami wypowiedziałaś te przeklęte słowa, piekło się pode mną otworzyło! Jak mogłaś zarzucić mi, że jam niewierny?
Byłaś niczym diabeł. Serce pękło mi na pół! Kochałem Cię, a ty mnie zraniłaś. Pewnie dlatego leżę teraz na lodowatej podłodze w jednej z łazienek dla chłopców, a ty klęczysz nade mną i płaczesz. Trzymam w rękach mały zwitek papieru przyciśnięty do piersi z czarnym serduszkiem u boku. Koperta ta, zaadresowana jest do Ciebie. Otwórz ją.
Pamiętaj, że Cię kocham i patrzę tu na Ciebie z nieba.
Przepraszam,

Twój Draco ''



Hermiona płakała. Podniosła głowę do góry i wyszeptała:

- Draconie, kocham Cię. Pamiętaj o tym.
-Pamiętaj o mnie- dodała po chwili i przycisnęła kopertę do piersi.